Iza Koprowiak to ceniona dziennikarka sportowa. Pomimo ugruntowanej pozycji w Przeglądzie Sportowym przytrafiło jej się coś, co przytrafić się nie powinno. Za moment przybliżymy sobie tę historię.
Molestowanie przez kolegę z pracy
Iza Koprowiak opowiedziała swoją historię pomimo, że było to dla nie niezwykle trudno. Na jednym z wyjazdów służbowych Iza była molestowana przez swojego pijanego kolegę z pracy. Jej wyznanie wywołało w środowisku medialnym falę komentarzy. Wydarzenie miało miejsce w 2016 roku.
Iza opowiedziała, że podczas jazdy samochodem kolega zaczął ją dotykać za udo. Kiedy zwróciła mu uwagę, aby zabrał swoją ręką nazwał ją niecenzuralne. Kobieta całego zajścia nie zgłosiła na policję. Jedyne co zrobiła, to wspomniała o wydarzeniu tym swojemu przełożonemu. Dopiero dwa lata później naczelny „Przeglądu Sportowego” rozpoczął jej wypytywanie o to wydarzenie. Dziennikarz, który się dopuścił tego czynu stracił pracę. Jedną z przyczyn zwolnienia miała miejsce właśnie ta niefortunna sytuacja z roku 2016.
Kobieta przyznaje, że żałuje swojej decyzji o nie zgłaszaniu tego zajścia i nie wyciągnięcia prawnych konsekwencji w stosunku do mężczyzny. Teraz postąpiła by całkiem inaczej. Od razu poszłaby do redaktora naczelnego i zrobiłaby prawdziwą burzę. W swoim wywiadzie Iza nie podała nazwiska dziennikarza, który dopuścił się tego ohydnego czynu. Jednak w sieci niezmiernie szybko pojawiły się informacje, że był to Tomasz Włodarczyk, który pracuje w portalu sport.pl
Szybka reakcja środowiska
Sprawa nie przeszła bez echa. Do sytuacji związanej z molestowaniem możliwym odniósł się Paweł Wilkowicz, który jest redaktorem naczelnym serwisu, w którym pracuje obecnie Tomasz Włodarczyk.
Reakcja redaktora naczelnego natychmiast została skrytykowana przez internatów. Jego słowa zostały zinterpretowane niczym umycie rąk i niezbyt poważnie potraktowane. Sam Wilkowicz jednak przyznał się do błędu. Przyznał, że wcześniejsze oświadczenie nie było właściwe i zostać mogło błędnie zinterpretowane. Jego intencją było zwrócenie uwagi na to, że wyjaśnienie pełne sprawy może się odbyć jedynie w redakcji, w której to się wydarzyło.Bardzo spore niezadowolenie wzbudził także komentarz do sprawy Stankowskiego Krzysztofa. Co jak co, ale właściciel „Weszło” powiedział, że jedynie opiera opinię swoją na przekazanej informacji przez właściciela samochodu, w którym do tego zdarzenia doszło. Kierowca stwierdził, że zachowanie Włodarczyk było bardziej bełkotem pijackim, a nie poważnym molestowaniem.